Ryszard Klimczuk
POKORA I POCZUCIE HUMORU W ŻYCIU CHRZEŚCIJANINA

 

 

Jeśli prawdą jest, iż to nie tyle moje zalety otwierają mnie na Boga, co raczej moje słabości, moja niemoc, a nawet moje grzechy; to w takim spojrzeniu, duchowość nieautorytarna  to jedynie inna nazwa drogi pokory, jaką opisywali dawni mnisi. Jeżeli pokorę będziemy rozumieć jako swego rodzaju postawę religijną, wtedy nie będą się nam z nią kojarzyć żadne negatywne sformułowania jak: zginanie karku, fałszywa skromność, ucieczka przed wyzwaniami życia.

Pokora jest wyrazem doświadczenia Boga i istoty naszej własnej osobowości oraz zdolnością zniżenia się do własnego humus , do własnej ziemskości. Dogłębne poznanie naszej przyziemności zaprowadzi nas do poczucia humoru.  Jednym z najważniejszych aspektów pokory jest umiejętność traktowania nas samych i otaczającej nas rzeczywistości ze spokojem i humorem. Pokora oznacza także zgodę na niepowodzenia życiowe, które mogą spowodować, iż odniesiemy wrażenie, że nasze życie zostało rozbite na kawałki, a mimo to jesteśmy otwarci na Boga. Jeśli pogodzimy się z tym, iż droga do pokory jest drogą wiodącą nas ku Bogu, przestaniemy buntować się  przeciwko naszej naturze. Niepowodzenia naszych wysiłków zmierzających do poczucia spokoju i bezpieczeństwa, pewność siebie i siły mogą otworzyć nas na Boga prawdziwego. Stajemy się bardziej ludzcy wtedy, kiedy pogodzimy się z faktem, że jesteśmy istotami poranionymi wewnętrznie, wrażliwymi, spragnionymi miłości, zależnymi od pochwał i nagan. I łatwiej też nam przyjdzie pojąć więcej z istoty Boga niż wtedy, gdy osiągniemy wymarzony ideał. Pokora doprowadzi nas do wewnętrznej szczerości, do wewnętrznego spokoju, poczucia humoru.

W poczuciu humoru zawarta jest zgoda na nasze człowieczeństwo, na nasze słabości. Socjolog Berger nazywa poczucie humoru „znakiem transcendencji”. Dzięki tej zdolności jesteśmy w stanie pokonywać trudne sytuacje życiowe i panować nad nimi naszym duchem, godząc się na to, co nas spotyka dzięki wierze w Boga. Podczas, gdy poczucie humoru akceptuje w ten sposób naszą rzeczywistość i przemienia ją, idealizm stać się może ucieczką przed tym, co nas dotyczy. Ponieważ nie jesteśmy tacy, jakimi  chcielibyśmy być, uciekamy we wzniosłe ideały i tworzymy na temat życia duchowego teorie, które nie mają nic wspólnego z naszą rzeczywistością.

Dzięki humorowi stajemy się realistami, nie boimy się obnażać samych siebie, dzięki temu uwalniamy się od wszelkiego patosu. Człowiek obdarzony humorem zgadza się na swój los, mając pewność, iż nawet ludzka marność przeniknięta jest miłością Boga.

Brak pokory może doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, w której pragnąć będziemy przywłaszczenia sobie Boga. Pozbawiony pokory mistyk zbyt łatwo mógłby zacząć się identyfikować się z Bogiem, wtedy zniknąłby wszelki dystans pomiędzy Jego istnieniem w nas a naszym „ja”. Pokora chroni nasze spotkanie z Bogiem przed pychą i błędnym mniemaniem, że jesteśmy tacy sami jak On. Pycha zaś stanowi największe niebezpieczeństwo dla człowieka religijnego. Dla dawnych mnichów pokora wiąże się ściśle z łagodnością.  Według Ewagriusza z Pontu, łagodne usposobienie charakteryzuje każdego ojca duchownego. Łagodność jest warunkiem prawdziwej kontemplacji. Asceza pozbawiona łagodności prowadzi jedynie do zaćmienia naszego umysłu.

W Nowym Testamencie pokora jest rozumiana nie tylko jako cecha charakteryzująca nasz stosunek do Boga, lecz również nasz stosunek do ludzi. Człowiek pokorny nie gardzi swymi siostrami i braćmi, lecz dostrzega w nich postać Zbawiciela. Kto skonfrontuje się z własnym człowieczeństwem, nic co ludzkie nie będzie już obce. Nie możemy wznosić się ku niebu, jeśli nie będziemy gotowi wspólnie z Chrystusem zstąpić w humus, w istotę ziemskości, w ciemność, w podświadomość, w naszą ludzką słabość. Paradoks duchownego uniesienia, który opisał św. Benedykt mówiąc o pokorze, jest również paradoksem każdej drogi duchowej. Wznosimy się ku Bogu poprzez zniżenie się do naszej ludzkiej istoty, na tym polega droga wolności, droga miłości i pokory, droga łagodności i miłosierdzia, droga Jezusa. Celem pokory jest osiągnięcie stanu miłości, dzięki której będziemy mogli pokonać nasz strach. Strach ogranicza nas, ale pozbycie się go za pomocą pokory sprawia, iż nasze serca stają się otwarte. Tak więc droga pokory jest drogą przemiany. Dzięki duchowości nieautorytarnej człowiek poznaje istotę własnej osobowości. Oddaje ją Bogu, aby przemienił ją swą miłością i aby całość otworzyła się na Ducha Bożego.

A skoro wszystko zaczyna się od modlitwy, która wg Matki Teresy z Kalkuty jest życiem zgodnym z wolą Bożą przez 24 godziny na dobę; to z treścią tej modlitwy – jak się wydaje – mogłyby być słowa wypowiadane na każdym spotkaniu mitingowym przez anonimowych alkoholików:

„Boże, użycz mi pogody ducha,

abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,

odwagi,  abym zmienił to, co mogę zmienić

i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”.